|
||||||||||||||||||||||||
| ||||||||||||||||||||||||
Wakacje 2006 - Łososina Dolna | ||||||||||||||||||||||||
|
||||||||||||||||||||||||
Heh, co to byl za wyjazd... Na początku komplikacje, ale później wspaniale spędzony czas, ze wspaniałymi osobami. Dziekuje wam za to, że jesteście! Ale od początku... Zaczęło sie z małymi kłopotami, ale w końcu udało się nam wyjechać. I na dzień dobry trafiliśmy na niezły korek (ponad 10 km). A oto i nasze królestwo! Takie widoczki mieliśmy z okna. Kurcze, tylko trawa jeszcze nie skoszona... :) Hurrrra! Urlop czas zacząć! Browary w dłoń! To dopiero początek a już jest fajnie! Pierwsza imprezka i pierwsze znajomości... Długa podróż i zmęczenie dały się we znaki niektórym... Heh, fajka z rana jak śmietana. Na stole śniadanie. :P Nasze apartamenty znajdowały się na poddaszu. Należało więc zachować bezwzględną trzeźwość umysłu, aby wejść tam po schodach. Niestety nie widac ich na zdjęciu, ale zaręczam, że byly strome. Niektóre noce były baaaardzo chłodne. Nam to jednak nie przeszkadzało w naszym neverending party. :D Miruś, dziekujemy za zajebiste żeberka z grilla! Mniam! Poranno-popołudniowa toaleta. A jak! W towarzystwie pięknych dam trzeba się jakoś prezentować! Zalew na Rożnowie. Słońce, woda, spokój i cisza... Pietrek! Wiosłuj, wiosłuj! Na brzegu czeka zimny browar... :] Wbrew pozorom czasem tez sprzątaliśmy. Jak widzicie kolega zaprzyjaźnił się ze zmywakiem. Nie, nie! Paweł nie śpi, on czuwa... Kąpiel słoneczna to jest to! Laski leciały jak muchy na nasze opalone ciała koloru moherowego. Tfu, mahoniowego! Uuuu, a cio to się stało? Dzidziuś ma faze po wyprawie do sklepu po bułki... Oczywiście Pietrek był ze mną, co widać poniżej... Bez podtekstów proszę! To zwyczajne zmęczenie materiału... Hehe, uwielbiam hardcorowe masaże. Ale musiałem jakoś dojść do siebie po wyprawie do sklepu. Niewtajemniczonych informuję, że sklep był 5 minut drogi od naszego królestwa! Ładuj Wiola, ładuj! Musimy się z tym pośpieszyć bo zaraz grill party! Oooo,jak pięknie Ci w tej sukni... :P No co, zimno było wiec włożyłem co było pod ręką. Our neverending party - next episode... Całe szczęście, że poznaliśmy Sąsiada, który zaopatrzył nas w winko. Mmmmmiodzio... Ekipa w komplecie. Let`s start this all night party! Pietrek, z loda Ci kapie! Wypad do Nowego Sącza na lody zakończony udanie. Obżarliśmy się nimi na maxa! Ryneczek w Sączu prezentował sie okazale. Ratusz też niczego sobie... Śmigamy promem na drugą stronę rzeki, żeby zobaczyć zabytkowy kościół i pustelnię. Widoki zapierały dech w piersiach... Szczególnie te na pierwszym planie. :P Wiadomo o co chodzi... :D Hehe, nawet starsi mieli imprezowe humory! W środku babcia, która gotowała najsmaczniejsze obiady na Świecie... A oto najgrzeczniejsza i najspokojniejsza osoba pod dachem - Marzenka. To ta mniejsza pani, jakby ktoś nie wiedział... :P Wszystko co dobre, szybko się kończy... :( Niestety czas wracać do domu... Ostatnia wspólna fotka i powrót do rzeczywistości... Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tam wrócimy. W drodze powrotnej podziwialiśmy przepiękne krajobrazy. Zdjęcia robione z samochodu, nie narzekać na jakość! Ale kogo to obchodziło, skoro każdy miał świadomość, że skończył się piekny sen o Łososinie... Nie omineła nas również przyjemność stania w korku. Heh, to juz powoli staje się tradycją... W tym miejscu chciałbym szczególnie podziekowac Mirkowi, Krzysiowi, p. Celinie i p. Basi oraz babci za gościnę. Było cudownie! Pozdrowienia dla drugiej babci, Asi, Sandry, Agi, Wioli, Pietrka, Pawła, Janusza, Sąsiada i... wszystkich tych których poznałem a nie wymieniłem (siebie pozdrawiał nie będę). :) |
||||||||||||||||||||||||
|
||||||||||||||||||||||||